KurierGarwoliński.pl

Ciekawe tematy z Garwolina

Połączyła praktyczność ze sztuką

Dodano:
garwolin - Połączyła praktyczność ze sztuką

Aga Yano z Oronnego odniosła sukces artystyczny w muzyce, tak klasycznej, jak i rozrywkowej. To laureatka licznych konkursów perkusyjnych. Obecnie prowadzi pracownię ceramiki. Jej wytwory to przedmioty unikatowe, każda sztuka jest ręcznie rzeźbiona.

W wieku 12 lat rozpoczęła naukę gry na perkusji. Wyjechała do Warszawy. Uczyła się w Liceum Muzycznym im. Karola Szymanowskiego, jednocześnie mieszkając w bursie szkolnictwa artystycznego. W wieku lat 14 de facto zaczęła samodzielne życie.

Wkrótce pojawiły się stypendia, nagrody i konkursy, a tuż przed maturą zwycięstwo w polskiej edycji Konkursu Eurowizji dla Młodych Muzyków 2004 oraz reprezentowanie Polski w finale ww. konkursu w Lucernie w Szwajcarii.

Studiowała w Akademiach Muzycznych w Gdańsku, we Wrocławiu oraz w Conservatorio della Svizzera Italiana w szwajcarskim Lugano. Ukończyła konserwatorium im. Giuseppe Verdiego w Mediolanie.

Wyjechała za granicę na 10 lat, grała koncerty międzynarodowe jako solistka, przede wszystkim we Włoszech oraz w Szwajcarii. W Polsce występowała z większymi orkiestrami kameralnymi i symfonicznymi. Przerywając studia muzyczne we Wrocławiu, wyjechała, aby kontynuować naukę i karierę w Szwajcarii.

- Z czasem stwierdziłam, że chcę grać muzykę rozrywkową. Zainspirowała mnie muzyka improwizowana i wolność, która się z nią łączy. Potrzebowałam przestrzeni na bycie bardziej kreatywną oraz braku ujęcia muzyki w sztywne ramy i konwenanse. Nastąpiła zmiana zawodu z "perkusistki na perkusistkę". Niby to to samo, a jednak są to zupełnie dwa inne zawody, inne branże, inne środowiska oraz zupełnie inna dynamika pracy zawodowej – mówi.

Występowała z takimi gwiazdami, jak: Wojciech Mazolewski, Kwiat Jabłoni, Doda, Kayah, Marika, Nick Sinckler, Pezet, Grzech Piotrowski, Gniewomir Tomczyk, Tricphonix.

Aga Yano (pseudonim artystyczny): Zagrałam trasę z Kwiatem Jabłoni, to była moja ostatnia i jedna z najistotniejszych muzycznych przygód, taka, która pozwoliła mi zrozumieć, że życie muzyka koncertującego, często będącego w trasie długo i dość intensywnie, nie jest dla mnie. Pomimo mojej artystycznej i dynamicznej natury potrzebuję też dużo spokoju. Życie na walizkach było ekscytujące przez kilka lat, jednak na dłuższą metę byłoby bardzo męczące. Ważne jest dla mnie, żeby uważnie patrzeć na to, co może przynieść przyszłość i wyobrazić sobie, jak będę się w tym czuła, gdy będę miała lat 50 czy 70.


"Chciałam z tego uczynić poważne hobby, aby mieć małą pracownię w domu"
 

Muzyka zawodowa nie pozostawiała czasu na nic innego. Trzeba dla niej było normalne życie "złożyć na ołtarzu sztuki". W tym momencie artystka stwierdziła, że watro budować fundamenty pod coś, co chciałaby  kontynuować przez kolejne lata. Wówczas pojawiła się ceramika.

- To jest artystyczny i satysfakcjonujący zawód, który daje mi to, czego potrzebuję, czyli kreatywność i wolność. Często działam niestandardowo, zazwyczaj dość skutecznie, rzadko podążam schematami, dlatego wybrałam pracę na moich zasadach - mówi.

Obecnie prowadzi pracownię ceramiki. Pod Warszawą rozwija jej drugą, większą siedzibę, mniejsza pracownia, bardziej lokalna, gdzie obecnie wykonuje przedmioty raku oraz będzie prowadzić letnie i plenerowe warsztaty ceramiki, zostały w Oronnem.

- Ceramika przyciągała moją uwagę od zawsze. Kiedy miałam 5-6 lat, chciałam być garncarką. Z uporem maniaczki rzeźbiłam wazoniki w szarym mydle, ich środek próbowałam wydrążyć śrubokrętem i byłam bardzo sfrustrowana tym, że nie da się tego zrobić, bo wazonik się kruszył. Pomysł na poważną naukę ceramiki pojawił się w momencie, kiedy zmieniałam kierunek z muzyki klasycznej na muzykę rozrywkową. To był czas, kiedy musiałam poświęcić dużo czasu na ćwiczenia i treningi, ale mój grafik zadań był dość regularny. Stwierdziłam, że zrobię sobie przyjemność, rozwinę to, co zawsze było moją pasją na naukę, na ćwiczenia i treningi. Stwierdziłam, że pójdę w to, co zawsze było moją pasją i stworzę moje małe domowe studio ceramiki.

Nie miała garncarskiego koła, nie miała gliny, ale często wracała myślami do ceramiki. W chwili przebranżawiania otworzyła się furtka, nagle zrobiło się więcej czasu. Była możliwość, aby pójść na zajęcia z ceramiki.

- Chciałam z tego uczynić poważne hobby, aby mieć małą pracownię w domu. Tak też zrobiłam. Udało mi się kupić piec. Historia jest w sumie zabawna. Ponad 10 lat temu pierwszy piec wstawiłam do małego mieszkania w Warszawie, podłączyłam, bo miał działać podłączony do jednofazowej sieci elektrycznej, korki wyskoczyły, instalacja najwyraźniej wymagała remontu. Wolałam nie sprawdzać, co się stanie, gdy podłączę go ponownie. Tak się skończyła moja pierwsza próba otworzenia domowej pracowni ceramicznej – wspomina.

Po pierwszym niepowodzeniu wyjechała ponownie za granicę. Sprzedała piec, pieniądze zainwestowała w rozwój artystyczny, w perkusję w muzyce rozrywkowej.

- Jeśli chodzi o ceramikę, to jestem samoukiem. Przez lata zbierałam wiedzę, obserwowałam artystów i mistrzów, uczyłam się sama. Tutaj ważną rolę odgrywa kreatywność, umiejętność łączenia faktów, cierpliwość, precyzja, wyobraźnia artystyczna i przede wszystkim zdolności manualne. Przez lata spędzone z muzyką i z perkusją ćwiczyłam właśnie te cechy. Gra na instrumentach to precyzyjne, a zarazem siłowe zajęcie, z ceramiką jest podobnie – zauważa.


"Jeżeli mamy kawę, która jest wysublimowana, wyselekcjonowana, to zasługuje ona na naczynie najlepszej jakości"

Całą pracownię otworzyła z myślą, że będą w niej powstawały filiżanki do kawy i w sumie tak zostało. Do tej pory wytwarza gliniane filiżanki, czarki i naczynia, głównie do kawy.

- Bardzo ważne dla mnie jest to, aby ceramika była bardzo wysokiej jakości, żeby była użytkowa. Często w ceramice jest tak, że niektóre gliny wypalane do temperatury tysiąca  stopni nie osiągają tzw. pełnego spieku. Mimo że można je używać przez jakiś czas, to nie są tak trwałe, jak glina, którą wypala się w temperaturze ponad 1200 stopni C. Ważny jest wybór odpowiedniej gliny, jej parametry oraz dobranie kompatybilnego z nią szkliwa.

Aga Yano docenia ceramikę raku, ale ona jest zdecydowanie ceramiką ozdobną, której nie poleca się stosować przy napojach. To jest jej zajęcie raczej okazjonalne.

- Tworzę przede wszystkim ceramikę na tzw. wysoki wypał, czyli wypalaną w temperaturach przekraczających 1200 stopni C, taka ceramika przetrwa wieki. Sprawia mi ogrom radości to, że stworzony przedmiot będzie cieszył jego użytkownika długo, może nawet przetrwa pokolenia. Istotne jest dla mnie, aby podtrzymywać piękną tradycję tworzenia rękodzieła, które ma służyć lata. Jeżeli takie naczynie będzie używane z odrobinką ostrożności, to jest szansa, że będzie go można przekazać prawnukom – zauważa.

Ogólnopolski Cech Rzemieślników i Artystów przyznał naszej rozmówczyni Certyfikat Rękodzieła. Jej ceramika tworzona jest tak, jak za dawnych czasów, z tą jedyną różnicą, iż dziś wypalana jest w piecu elektrycznym.

- Będąc miłośniczką dobrej kawy, zawsze zastanawiałam się, dlaczego ludzie tak często piją ją w tzw. byle czym. Patrząc na to z artystycznego punktu widzenia, jeżeli mamy kawę, która jest ekskluzywna, wyselekcjonowana, dopracowana, to zasługuje ona na naczynie najlepszej jakości, o parametrach, które są do niej dopasowane. Inspirują mnie znawcy kawy, którzy wiedzą, w czym będą kawę pić, którzy skrupulatnie analizowali, jaka powinna być profesjonalna filiżanka, jakiego kształtu, jak powinna trzymać temperaturę, jaką mieć objętość, dlaczego ma takie, a nie inne brzegi – opowiada.

Firma Yano Ceramics od niedawna jest startupem. Początki każdego rozpoczynającego działalność gospodarczą rzemieślnika-artysty są pełne wyzwań i wymagają wzmożonego nakładu pracy i środków. Z tego powodu część działalności przeprowadziła do Warszawy. Ilość wytwarzanych naczyń jest nieduża. To niszowy produkt premium, własnoręczna produkcja liczy około 100-150 filiżanek w miesiącu.

- To są przedmioty unikatowe, każda sztuka jest ręcznie rzeźbiona. Większość moich prac jest inspirowana techniką kurinuki, która polega na cięciu ścianek gliny żyłką lub nożem. Technika ta jest w swoim założeniu nieprecyzyjna i odrobinę pierwotna. Będąc miłośniczką precyzji i minimalizmu, stworzyłam moje "perfekcyjne kurinuki", gdzie każdy szczegół naczynia jest pieczołowicie dopracowany - mówi.


"To wszystko jest robione w tradycyjny sposób, glina mieszana ręcznie, toczona na kole, rzeźbiona nożem"

W tym momencie Aga Yano skupiona jest na budowaniu marki Yano Ceramics. Pracownię w Oronnem udało się uruchomić w drugim roku po pandemii.

 - Łączę funkcjonalność ze sztuką. Kreatywną część pracy biorę na siebie, a u osób, z którymi współpracuję, poszukuję konkretnej wiedzy. Inspiruję się wiedzą profesjonalnych i nagradzanych baristów oraz wybitnych twórców kawy, którzy mówią, jak powinny wyglądać idealne filiżanki z ich mistrzowskiego punktu widzenia. Najważniejsze jest dla mnie to, aby coś od siebie dać, aby przedmioty, które tworzę, miały duszę. Zależy mi na tym, aby każda z moich filiżanek była pewnego rodzaju talizmanem, który podczas picia codziennej kawy przypomina o tym, że zasługujemy na to, co najlepsze i jakościowe, że możemy tworzyć nasz mały świat artystycznie i radośnie od małych chwil aż po duże projekty – opisuje.

Główna część sprzedaży produktów naszej bohaterki odbywa się na specjalistycznych targach kawy. Bardzo często kończą się one pustym magazynem.

- Obecnie moje dzieła można kupić bezpośrednio w pracowni Yano Ceramics lub online. Jest też jeden sklep, palarnia kawy Bearded Coffee w Konstancinie-Jeziornej, gdzie można kupić filiżanki stacjonarnie. Serdecznie zapraszam do współpracy sklepy, firmy i palarnie. Taka filiżanka lub kubek to zawsze trafiony prezent dla najbliższych lub pracowników. W ostatnich miesiącach intensywnie pracuję nad rozwinięciem działalności online, gotowy jest już sklep internetowy oraz strona. W dzisiejszych czasach jest to istotna część działalności, za którą osobiście nie przepadam, ale na szczęście mogę tutaj liczyć na pomoc specjalisty i wspólnika – opowiada mieszkanka Oronnego.

Wytworzenie jednej filiżanki z uchem lub jednej większej czarki, nie licząc czasu, kiedy znajduje się w piecu, trwa ponad godzinę. Składają się na to m.in. mieszanie gliny, toczenie na kole, rzeźbienie, szlifowanie, przekładanie, wkładanie do pieca, szkliwienie oraz mycie po pierwszym wypale.

- Nie używam form do tworzenia odlewów. Ceramikę z odlewów także nazywamy rękodziełem, ale ja wszystko robię w tradycyjny sposób. Glina jest przygotowana ręcznie, toczona na kole, rzeźbiona nożem, suszona, szkliwiona oraz szlifowana ręcznie. Jedyny nowoczesny aspekt to piec elektryczny, który skutecznie dba o jakość wypału.

REKLAMA:


Marka Yano Ceramics to jest własny projekt naszej bohaterki. Własny pomysł wyglądający oryginalnie.

- Ponad 10 lat spędziłam w Szwajcarii, podróżowałam po krajach Azji oraz Ameryki Pd. Zafascynowała mnie tamtejsza, przede wszystkim szwajcarska kultura pracy, dbałość o szczegóły i funkcjonalność. Biznes, w którym często produkt "mówi sam za siebie" lub jest znany od pokoleń. Miałam przyjemność spotkać wielu cudownych rzemieślników, których mistrzowska praca i wyroby stanowią dla mnie ważną inspirację do dzisiaj. Moja praca to także moja największa pasja, dzięki temu nawet trudne wyzwania, takie jak przygotowania przed targami i nawet kilkanaście godzin pracy podczas dnia, to nadal przyjemność – relacjonuje.

Celem naszej rozmówczyni jest długoterminowy, cierpliwy rozwój na zasadzie produktu, który zdobywa swoją renomę poprzez docenienie jakości. Powolny, spontaniczny model biznesowy jednak się obroni.

- Zdarzyło się, że na festiwalu kawy rok temu ktoś kupił ode mnie filiżankę, a na kolejnym festiwalu, uczestnicząc w różnych degustacjach kaw speciality, przyszedł z tą swoją filiżanką na moje stoisko i pochwalił się, że jest to jego ulubione naczynie. To są sytuacje, w których serce rośnie. Najciekawsze dla mnie jest wyzwanie, które człowiek rzuca samemu sobie. Wybranie zawodu rzemieślnika-artysty to duża i fascynująca przygoda. Stworzenie biznesu opartego na wartościach, które nie zawsze idą w parze z szybkim zyskiem, to kolejne niełatwe zadanie. Jest też nutka wyzwania oraz odwagi, żeby pozostawić za sobą branżę muzyczną, w której odniosło się sukces i pójść w nowym kierunku, który jest bardziej zgodny z własną naturą i potrzebami duszy. Niejedna osoba uzna to za szaleństwo, którego osobiście każdemu życzę! – kończy mieszkanka Oronnego.

REKLAMA:


Zdjęcia: archiwum prywatne Aga Yano


Odwiedź nas na facebooku

Waszym zdaniem

Redakcja serwisu "Kurier Garwoliński" nie odpowiada za żadne działania Czytelników niezgodne z prawem lub regulaminem, w szczególności za treści zamieszczone w formie komentarzy. Jednocześnie w razie konieczności zastrzega sobie prawo do ich usunięcia, jeśli uznane zostaną za niezgodne z prawem lub regulaminem, a także w sytuacji, gdy uzna to za stosowne.